piątek, 16 grudnia 2016

Wampirzo - świątecznie

 Cześć, witam was wszystkich po krótkiej przerwie, która była spowodowana dużym szybkim tempem pracy w szkole. Dodatkowo zbierałem materiały na bloga.

Dużymi krokami zbliża się Boże Narodzenie. Niestety w tym roku musiałem zejść z desek teatralnych, więc nie zaprezentuje wam żadnych nowych nowości  z mego życia artystycznego, ale dziś specjalnie mam dla was fragment najnowszego opowiadania, które krąży wokół wampira, dla którego każdy by podciął żyły, aby mógł wypić krew.

Rzuciłem się na niego, przyciskając go do chodnika, próbował się wyrwać, lecz byłem silniejszy. Wgryzłem się w jego szyję i piłem szybko oraz bardzo dużo. Czułem, że jego siły życiowe słabną. Krew wyciekła z pod moich ust , plamiąc pół twarzy, robiąc kałużę na chodniku. Nie mogłem przestać. Jego krew dodawała mi mocy, siły. Piłem, piłem, piłem. Po kwadransie oderwałem się od ciała Mikołaja. Mój wewnętrzna bestia znikła. Zobaczyłem Mikołaja z rozdartym gardłem . Nie żył. Upadłem koło niego. Próbowałem go ratować. Wyciągnęłem nóż, przeciąłem nadgarstek. Prysnęła posoka. Włożyłem w jego sine usta rękę z krwią, która miała go przemienić. Czekałem z pół godziny, ale nic z tego , umarł. Szlochałem wtulony w ciało. Nienawidziłem siebie za to co zrobiłem. Na szczęście nikt tą drogę nie przechodził.  Z wielkim trudem wziąłem truchło Mikołaja. Razem z nim przeniosłem się nad klif. Nad nami szalał sztorm, a wiatr targał naszymi włosami. Po raz ostatni chwyciłem go za usta i pocałowałem go, następnie zrzuciłem w odmęty wody. Patrzyłem jak leci ciało. Krzyczałem i płakałem z cierpienia.
Mam nadzieję, że się podoba. Oczywiście nie byłbym sobą, jeśli nie dodałbym motywu nietypowej miłości. Taki mały prezencik na święta.
A już za tydzień najnowsza sesja, w świątecznych klimatach. To już oficjalne ! Za obiektywem stanęła.... Dowiecie się za tydzień.


A tu taka mała zapowiedź !
Lecę, pracuję aktualnie nad wypracowaniem oraz opowiadaniem, tak wiem, niezwykle świątecznie.

Do zobaczenia,
Krzysiek Tom


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz