piątek, 29 stycznia 2016

Trip to Poznań

Cześć. Jak wam minął ostatni tydzień? Mi udanie, co za chwilę się sami przekonacie.
 
W tym tygodniu, w środę miałem okazję pojechać do Poznania. Było nieziemsko. Podróżowałem Kolejami Wielkopolskimi. Przyznam, że są bardzo dobre, lecz obsługa, niekoniecznie. Nie chcę się skarżyć, ale pani konduktor była wredna i niemiła. Nie ma co się dziwić, że jest tyle nienawiści na świecie. Podróż umiliłem sobie książka pt.                 " Z archiwum X" . Wciągnąłem się w rozwiązywanie tajemniczych spraw ze Scully i Mulderem. W ten sposób 45 minut minęło jak z bicza strzelić. W mojej wyprawie towarzyszyły mi niezwykłe przyjaciółki, które pozdrawiam.
 
Wyjazd był typowym zakupowym szaleństwem. Chodziłem od sklepów do sklepów. Byłem w City Centre jak i Starym Browarze. Odwiedziłem Empik i kilka księgarni. Moją zdobyczą stała się książka Mikołaja Marcela pt. " Niemartwi".
 
 
 

Odwiedziłem także centrum mangi - Yatta. Chociaż nie jestem fanem mang, anime i tym podobnym znalazłem coś dla siebie. Chciałem kupić komiks The Walking Dead, ale uznałem , że nie wydam ponad czterdziestu złotych. Z Yatty wyszedłem z pustymi rękoma, ale moje towarzyszki wręcz przeciwnie. Popołudnie spędziłem chodząc po sklepach plastycznych i rockowych. Niestety, nie udało mi się upolować nowych lenonków. Skorzystałem z okazji i zjadłem sushi, w japońskiej restauracji. Od razu mówię -  nie przypdało mi to gustu.
 
 
 

Od późnego popołudnia byłem w City Center, gdzie oglądałem wystawy. Nie kupiłem żadnych ubrań, ponieważ nie miałem ochoty chodzić po H & M i tym podobnym. Na razie poszukuję płaszcza, czarnego i długiego.
 
 
Zrobiłem sobie selfie i nie zgadniecie gdzie. W sklepie zoologicznym . Zakochałem się szczurach. Są takie urocze. Ahh... Powrót był lepszy niż przyjazd. Może dlatego, że pani konduktor się zmieniła. Do domu wróciłem szczęśliwy, z bolącymi nogami. Jak na razie nie mam ochoty chodzić po galeriach. Zmęczyły mnie.
Obiecałem sobie, że częściej będę dokądś wyjeżdżać.

Dobrze, to już koniec. Życzę miłych ferii ( moje dobiegają powoli do końca).
Do zobaczenia,
Krzysiek Tom
 
***
 
Post ten dedykuję mojej fance Sandrze Dz. , która przysłała mi bardzą miłą wiadomość. Cieszę się, że mój blog zyskuję wiernych czytelników. Kocham Was <3
 

 
 
 





piątek, 22 stycznia 2016

Image #6 - In my crazy world

Cześć. Dzisiaj specjalnie dla was mam moją najnowszą, można by rzec sesję. Przyznam się, że zdjęcia zostały zrobione we wrześniu ubiegłego roku, dzień przed wyjazdem na wymianę. Nie zostały opublikowane, ponieważ wystąpiły pewne problemy. Za obiektywem stanęła Yumi. Możecie ją pamiętać z mojej pierwszej sesji " Dark", wtedy jeszcze pod nazwą Jula Photo.
 
Plener, gdzie odbyłem sesję znajdował się w moim rodzinnym mieście, Witkowie, w parku, zwanego przez miejscowych strzelnicą. Rzeczywiście, nie mogłem lepiej wybrać. Zobaczycie to na kolejnych zdjęciach .
 
Podczas robienia zdjęć przyświecało nam słońce ( co widać ) i trochę ciepełka. Wybierając outfit nie kierowałem się niczym. Chciałem, żeby było wygodnie, dopasowane kolorystycznie i oczywiście trochę mrocznie. Więc dlatego założyłem prosty czarny T - shirt, kupiony za 20 zł, czarne spodnie, bluzę, którą noszę często oraz buty w tonacji czerni i bieli. Nie byłbym sobą, gdybym nie dobrał bym dodatków. Naturalnie lenonki, nieodłączny kompan każdej sesji. Wybrałem również bransoletkę, którą wygrzebałem z pudła. Przyznam się bez bicia, jest ona z BRAVO ( z tego magazynu ). Pomyślałem, iż będzie doskonale dopełniać cały strój i chyba mi wyszło.
 
 
Tak, na zdjęciach uwielbiam naturę i jedność z nią. Ktoś kiedyś mi napisał, żebym zrobił szałas z liści i tam zamieszkał. Niezły żart. Jak wiecie na zdjęciach uwielbiam mrok, może być go dużo lub bardzo mało, ale ma być. Sądzę, że te fotki mają to coś w sobie. Trudno mi zdefiniować, lecz jest trochę mroku. Oto jest dowód, że możemy go wyciągnąć z najprostszych rzeczy. Nieoceniona Yumi zaproponowała mi pewien pomysł, żeby zdjęcia nie były do końca tak idealne. Początkowo, myślałem: oszalała, jednak zgodziłem się. Wyszło nieziemsko. Te rozmycia przypominają mi jakby inny świat. Magiczny, rzekłbym. Dodatkowo, ta przestrzeń zieleni wzmacnia ten efekt.
 
Jeśli oglądając sesję uznasz, iż jest to niechlujstwo, to się mylisz. Jest to celowy zabieg.
 
Kolejne zdjęcie z drzewem :)
 
Zauważyłem, że mam tendencję do przynajmniej jednego zdjęcia z złożonymi rękoma. Nie wiem skąd, ale mi się to podoba. Ni religijne, ni satanistyczne, jak kiedyś powiedziałem.
 
Przekleństwem moich sesji, nie jest pogoda tylko włosy. Nawet nie wiem jakbym się starł jest nieład, który kocham. Możecie go zauważyć w kilku miejscach. Jeden plus - nadaje zdjęciom pazur. Tutaj na fotografii  rządzą lenonki.
 
Te zdjęcie kocham. Pokazuję tutaj swoją prawdziwą naturę. Nie powiem wam jaką. To tajemnica. Yumi uchwyciła niesamowity efekt promieni słonecznych. Analizując zdjęcie, Yumi powiedziała, że przypominam  jej wampira, który próbuję się uchronić w cieniu przed słońcem. Przyznaję, trochę prawdy w tym jest.
 
Powoli zbliżam się do końca. Wiem, mi też jest smutno, ale mam jeszcze do was kilka smakowitych kąsków. Są ferie i wracam do kreatywnego odpoczynku i walki z katarem. Zostawiam jeszcze jedno zdjęcie. Miłych ferii,
 
Krzysiek Tom
 
 
 
 
 

piątek, 15 stycznia 2016

American Horror Story Hotel - Czyżby koniec?

   Cześć. Z pewnością każdy z was lubi oglądać filmy czy też seriale. Ja uwielbiam horrory i grozę, chociaż innymi gatunkami nie gardzę. Dziś chcę podsumować piąty sezon American Horror Story: Hotel.
 
 
 
   Wczoraj na kanale Fox była premiera finału Hotelu. Teraz, z perspektywy czasu, sądzę, że był to sezon bardzo dobry. Niestety, w porównaniu z np. Asylum, wypadł średnio. W pierwszym poście, w którym opisywałem AHS, wymieniłem kilka rzeczy, można by rzec motywów przewodnich sezonu. Wszystkie się sprawdziły. Był ostry seks, brutalność, mordy.
 
   Ogólnie akcja serialu odbywała się w Hotelu Cortez, gdzie mieszkały duchy i wampiry. O zachwyt przyprawiła mnie rola Hrabiny, w którą wcieliła się Lady Gaga. Ciekawostkę jaką dodam, to że Gaga z właśnie tą rolę zdobyła Złotego Globa. Hrabina Elizabeth miały wielu kochanków, ale naprawdę kochała Donovana. Elizabeth prawie w każdym odcinku kogoś zabijała oraz uprawiała seks. Każda istota w przebywająca w hotelu pałała żądzą zemsty i mordu. Skoro sezon dobiegł do końca, to mogę zdradzić, że główną bohaterkę zastrzelą i obetną głowę. Ale spokojnie, powróci jako duch. Jak to możliwe? Już wam mówię. Każdy, który w tym Hotelu umarł, zostawał w nim jako duch.
 



   
 
   Muszę przyznać, że rolę były dobrane do aktorów perfekcyjnie, lecz z jednym wyjątkiem. Rola Sally, którą zagrała Sarah Paulson nie pasowała do niej, ponieważ zawsze grała kobiety spokojne, a zarazem zabójcze.

   
 
 
   Jak zakończył się sezon? Z tego co czytałem, internauci pisali, że zakończenie jest słabe. Ja uważam inaczej. Było idealne. Zostawiało ( przynajmniej we mnie) ziarenko tajemniczości i niepokoju oraz ciekawość, co dalej się stanie z hotelem. Niestety, możemy już sobie sami dopowiadać. Sezon zakończył się słowami Hrabiny do napotkanego chłopaka: " Ładny masz podbródek" . Zdradzę, iż zakończenie pierwszego odcinka Hotelu, też właśnie kończą te słowa.
 
 



Nie zabrakło powrotów. Z przykrością stwierdzam, że gościem specjalnym nie była Jessica Lange. Ale była to Gabourey Sidibe. Możecie ją pamiętać jako wiedźmę z American Horror Story: Sabat.
 
 
 
 
Po raz ostatni przypomnijmy sobie obsadę i twórców:
 

Kathy Bates Iris



 
Sarah Paulson Hypodermic Sally
 
Evan Peters James March
 
 
Wes Bentley John Lowe



 
Matt  Bomer Donovan
 
Chloë Sevigny Alex Lowe


 
Denis O'Hare Liz Taylor



 
Cheyenne Jackson Will Drake



 
Angela Bassett Ramona Royale



 
Lady GaGa Hrabina



 
Mare Winningham Panna Hazel Evers



 
Lennon Henry Holden Lowe
 
Finn Wittrock Tristan Duffy / Rudolph Valentino



 
 
Twórcy :

 
 
Ryan Murphy
 
 
Brad Falchuk

Oto najlepsza piosenka użyta do sezonu


"Tear you Apart "
 
 
***
Mam nadzieję, że zachęciłem do American Horror Story.
 
Tutaj macie link do pierwszego postu do AHS.

 

 
 
 

 


 


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

piątek, 8 stycznia 2016

W zwierciadle grozy - wywiad z Łukaszem Henelem

 
Przeprowadzam wywiad z pisarzem grozy oraz fantastyki - Łukaszem Henelem, urodzonym 1 stycznia 1980 roku . Twórca wielu powieści grozy m.in. " On", oraz „Podziemne miasto”. Ten niezwykły pisarz potrafi stworzyć atmosferę strachu, który przerazi najbardziej odważnych.
 
 
 
K: Dzień dobry. Czy mogę się zwracać do Pana na ty?
 
 
H: Oczywiście!
 
K: To dobrze. Zacznę od banalnego pytania. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z pisarstwem?
 
H: Jeszcze w dzieciństwie. Dokładnie nie pamiętam. Wówczas nie miałem rzecz jasna pojęcia o literackim warsztacie. Wstyd się przyznać, ale robiłem mnóstwo błędów ortograficznych. To pokazuje, że człowiek nie rodzi się pisarzem. Wszystkiego trzeba się wyuczyć i od czegoś zacząć.
 
K: A od czego?
 
H: W moim przypadku były to próby opisywania własnych przeżyć prowadzone w dużym zeszycie. Mam go gdzieś do tej pory. Nie wymyślałem historyjek, po prostu próbowałem zapisywać to, co mi się przytrafiało. Było to więc coś na kształt pamiętnika.
 
K: O czym był Twój pierwszy tekst?
 
H: Jeden z pierwszych tekstów to moje spisane wspomnienia z wycieczki do Krakowa. Miałem wtedy dziesięć lat. Już wtedy to miasto zrobiło na mnie wrażenie. W czasie szkoły średniej porzuciłem pisanie. To znaczy ograniczyłem się do wypracowań na konkretne tematy, które zadawała nam polonistka. Dopiero na studiach poważniej zabrałem się do opowiadań. Część z nich mam gdzieś poupychane w szufladach lub zagubione w otchłani zapomnianych dyskietek i popsutych komputerów.
 
 
K: Przeczytałem, że jesteś filozofem. Co Ciebie nakłoniło, żeby wybrać właśnie taki kierunek studiów? Nie ukrywajmy, jest on dość ciężki.
 
H: Z jednej strony traktuję określenie „filozof” jako pewnego rodzaju powód do dumy. Z drugiej strony uważam, że każdy człowiek jest w gruncie rzeczy filozofem i nie ma w tym niczego niezwykłego. Każdy zadaje sobie podstawowe pytania: po co żyję, co jest ważne, co czeka mnie po śmierci, co mam robić, żeby być dobrym człowiekiem? Mnie te sprawy nurtowały i nurtują w dość dużym stopniu, więc wybrałem taki a nie inny kierunek studiów. Chyba liczyłem, że znajdę odpowiedzi na te wszystkie pytania. Ale nie znalazłem. Jednak nie żałuję tej „podjętej drogi”. Czasem idzie się nie po to by dokądś dojść, ale żeby iść.
 
K: Z jaką książką kojarzysz swoje dzieciństwo?
 
H: Ha, tu Cię zaskoczę. Wyobraź sobie, że wcale nie był to horror ;) Bardzo podobała mi się książka „Tajna misja Hipoteusza Grippy i gadatliwego psa Artakserksesa”.
 
K: Dlaczego?
 
H: Była bardzo oryginalna, tak przynajmniej ją wtedy odbierałem. Opowiadała historię zwykłego urzędnika i jego gadającego psa, którzy mają za zadanie powstrzymać pewnego złoczyńcę. Szczególnie podobał mi się gadający pies. Chciałbym mieć takiego.
 
K: Czy długo szukałeś wydawcy czy sam zapukał do Twoich drzwi?
 
H: Sam musiałem go znaleźć. Gdy zacząłem już szukać na serio znalazłem go względnie szybko. Rozesłałem swoje teksty i odezwało się do mnie kilka wydawnictw z propozycjami publikacji książki. Wybrałem tę najbardziej korzystną.
 
K: Skąd bierzesz inspirację do pisania? Nie ukrywam, że bardzo mnie to ciekawi.
 
H: To przychodzi samo, najczęściej podczas długich spacerów. Najbardziej lubię pójść w jakieś odludne miejsce, emanujące tajemniczością. Często jest to las lub park. Włóczę się tam aż do zmroku i wyobrażam sobie różne historie. Zastanawiam się, co też mogłoby spotkać moich bohaterów.
 
K: Czytałem wiele Twoich powieści, ale najbardziej, która została mi w pamięci to książka " On". Istna perfekcja grozy. Skąd pomysł, że to właśnie ksiądz ma być tym złym (dodam, że chodzi o zakończenie)?
 
H: Prawdę mówiąc nie powinniśmy chyba tego zdradzać, gdyż jest to coś co wyjaśnia się dopiero w toku lektury… Niemniej mówi się, że najciemniej jest pod latarnią. To stary chwyt, dobrze jest uczynić czarnym charakterem kogoś, po kim nikt się tego nie spodziewa. Poza tym ksiądz jest w moim odczuciu dość niezwykłą postacią. Kimś kto niejako z racji wykonywanego „zawodu” porusza się na granicy świata materialnego i duchowego. Przyszło mi również do głowy, że zły duch wcielając się w postać kapłana zachowałby się zwodniczo i drwiąco, a to przecież byłoby w jego stylu, nieprawdaż?
 
K: Wyobraź sobie, że musisz wybrać jedną powieść, która będzie światem rzeczywistym ( w którym my śmiertelnicy przyszłoby nam żyć)? Dlaczego?
 
H: Obawiam się, że byłoby trudno. W większości książek które przeczytałem dzieje się wiele strasznych rzeczy i nie są to wcale przyjazne światy. Czasem zastanawiałem się jednak, jak by to było spróbować żyć na bezludnej wyspie. Gdyby każdy z nas tego spróbował. Może zatem „Przypadki Robinsona Crusoe”? Przynajmniej na jakiś czas, zanim zaczęlibyśmy znów tęsknić za sobą nawzajem…
 
K: Jakie są Twoje pasje oprócz pisania, oczywiście.
 
H: Jak już wspominałem… lubię spacery. Czasem podczas nich można zauważyć coś ciekawego. Ostatnio na przykład odkryłem opuszczoną cegielnię. Wszedłem do środka, porobiłem sporo zdjęć telefonem. To jedno z tych miejsc, które swoją atmosferą mogą zainspirować pisarza powieści grozy. A więc kontrolowane i dozowane włóczęgostwo w małej skali. Ponadto jazda na rowerze i samochodem. Oczywiście bez celu, dla samego delektowania się przemieszczaniem. Cel psuje całą zabawę. No i książki. Czytanie w przerwach między pisaniem.
 
K: Czy aktualnie tworzysz coś nowego? Czy możesz zdradzić chociaż trochę, np. tematykę?
 
H: Tak, obecnie pracuję nad kolejną powieścią grozy pod roboczym tytułem „Wampirzyca”. Akcja będzie rozgrywała się w okolicach Wałbrzycha, w Górach Sowich. Jednym z motywów przewodnich będzie nawiedzone schronisko i postać tajemniczej zjawy snującej się po okolicznych lasach. Jak zwykle będzie sporo niewyjaśnionych sekretów i zjawisk paranormalnych.
 
K: Odkąd przeprowadzam wywiady ostatnie pytanie brzmi następująco: jakie masz rady dla początkujących pisarzy?
 
H:Przede wszystkim jak najwięcej czytać. Potem próbować samemu pisać i nie zrażać się niepowodzeniami. Mieć oczy szeroko otwarte. Starać się dostrzegać ciekawe miejsca i ludzi. Potem można to wykorzystać w powieści. Koniecznie trzeba dawać swoje teksty do przejrzenia komuś krytycznie nastawionemu, by wytknął nam ewentualne błędy. Taka krytyka jest bardzo potrzebna, pod warunkiem, że nie jest druzgocąca. Musisz chcieć zostać pisarzem i dążyć do tego wytrwale. Wtedy wszystko jest możliwe.
 
K: Dziękuję Łukaszu za wywiad, jesteś niezwykle inspirującym człowiekiem.
 
H:Miło mi to słyszeć!
 
K: Do widzenia.
 
H:Do widzenia!
 
 
***
Rozmawiał Krzysztof Lipiński