J: Wyobraź sobie, że stoisz przed wyborem, wybrania nam rzeczywistości. Musisz wybrać jedno swoje dzieło, w którym my będziemy żyć. Jakie? Dlaczego?
S: To strasznie trudne pytanie! Piszę horrory, więc przeniesienie w każdą z moich rzeczywistości byłoby straszne... Chyba wybrałabym któryś z tekstów rozgrywających się w naszych czasach – by nie musieć nic zmieniać. Mi jest całkiem dobrze w XXI wieku.
J: W ostatnim roku brałaś udział w wielu prelekcjach m.in. na Kfasonie. Co czułaś kiedy Ci to zaproponowali?
S: Ciężko powiedzieć, ponieważ na Kfason byłam zapraszana od dawna i w sumie jedynym moim uczuciem w tym roku było „uf, nareszcie się uda!”. A poza tym, wiadomo: frajda, że zostało się zauważonym i stres, bo trzeba wypaść jak najlepiej. Ale mnie stres motywuje.
J: Jak się przygotowywałaś?
S: Na tegorocznym Kfasonie prowadziłam jedną autorską prelekcję i brałam udział w panelu. Przygotowania do prelekcji to zawsze kilka dni pracy – jadąc na konwent wybieram sobie tematy, którego wymagają ode mnie dużo researchu. Bardzo ważne jest dla mnie to, by w którymś momencie nie rozległo się z sali stwierdzenie, że popełniłam błąd. Zresztą, sama idąc na prelekcję oczekuję od osoby mówiącej by znała się na rzeczy. Samo zrobienie prezentacji też trochę trwa. Natomiast do samego mówienia się nie przygotowuję – kiedyś trenowałam, ale nabrałam już wprawy i dobrze przygotowana prezentacja multimedialna zawsze mnie „prowadzi” przez wszystkie wątki.
J: Którego swojego opowiadania nie lubisz? Dlaczego?
S: Pytasz mnie o to, które dziecko bym zamknęła w worze i utopiła w betonie? Nie ma mowy. Nie przyznam się. (śmiech)
J: Prowadzisz dwa blogi. Jeden - " Rozkosze umysłu" o swoim życiu i twórczości, a drugi " - VamppiV o modzie i wizażu .
J: Jakie najczęściej błędy popełniają początkujący blogerzy?
S: Myślą, że po pół roku staną się gwiazdami internetu. Skupiają się na liczbie obserwatorów czy marzą o współpracach już na samym początku. Przeobrażają swoje blogi w reklamowe tablice chińskich sklepów (bo tylko oni chcą współpracować z początkującymi). Piszą niegramatycznie. Nie dbają o regularność.
Ale, moim prywatnym zdaniem, traktują blogowanie trochę nazbyt biznesowo. Blog ma być frajdą, wypływającą prosto z serca. Jeśli się robi coś, bo się to lubi, zyski przyjdą.
J: Kiedy Twoje blogi zyskały popularność? Długo to trwało?
S: Popularność? Zdefiniuj popularność. Według wszystkich wyznaczników internetowej popularności moje blogi są maleńkimi wysepkami. Ba, nie wysepkami – kupkami piasku na morzu. Ale ja je kocham, po prostu! To mój własny piasek, każde ziarenko.
J: Moda. Piękne słowo. Ja średnio znam się na modzie, ale pracuję nad tym. Jak Ty byś określiła swój styl?
S: Mieszanka zamiłowania do gotyku, rocka, alternatywny okraszona nowymi trendami i tym co akurat mi w oko wpadnie.
J: Czy już w szkole interesowałaś się modą?
S: Nie w ten sposób, w jaki interesuję się dziś. Byłam „alternatywną dziewuchą”, a to były te czasy, gdy nam – outsiderom, gothom itd. - nie wypadało się interesować modą. Oczywiście mówię tu teraz o stereotypie, ale trochę w niego się wpasowywałam. Dbałam o swój wygląd, kombinowałam z ciuchami, nawet przeglądałam lubiane przeze mnie czasopisma dla nastolatek, ale daleko mi było do jakiejkolwiek wiedzy. Wtedy dużo więcej eksperymentowałam i dużo bardziej starałam się wpasować w standardy mody subkulturowej, niż po prostu tworzenia swojego wizerunku.
J: Co najchętniej zakładasz na siebie?
S: Uśmiech.
J: Jeteś ambasadorką Qeen of darkness, gotyckiej marki ubrań. Jak nią zostałaś? I jak wygląda taka współpraca?
S: Przedstawicielka Queen of Darkness zgłosiła się do mnie i zaprosiła do współpracy. Podpisaliśmy umowę, dostawałam paczki, robiłam zdjęcia... I więcej zdradzić nie mogę. Na pewno nigdy nie pisałam postów sponsorowanych, a moje opinie były szczere. Podkreślam to zawsze, gdy pojawia się temat współpracy. Duże i szanujące się marki cenią sobie blogerów, którzy są uczciwi.
J: Zawodowo związana jesteś z fundacją Jedyna Taka, tak? Więc jakie jest Twoje tam zadanie?
S: Odpowiadam za projekty, między innymi Agencję Modelek Butterfly czy częściowo Jedyną Taką Mamę. Zajmuję się stronami internetowymi i tekstami. Kontaktuję z mediami. Praca w Fundacji zawsze jest pracą wielozadaniową, a obowiązki w dużej mierze zależą po prostu od tego co się umie i co akurat jest do zrobienia. Daje mi to dużo frajdy, ponieważ nigdy nie wiem co przyniesie kolejny dzień, ale z drugiej strony muszę wykazywać się nieustanną elastycznością.
J: Dobrze, powoli zbliżamy się do końca. Ostatnie tradycyjne pytanie: Jakie masz rady dla początkującego pisarza?
S: Pisz. Ile wlezie. Naucz się szybkiego pisania na komputerze, bo to choć nie jest konieczne, to ułatwia pracę i ogranicza poziom frustracji, która pojawia się, gdy trzeba przepisywać. Daj każdemu tekstowi poleżeć kilka dni, a najlepiej tygodni, w przysłowiowej szufladzie. Wróć do niego, popraw. Bądź wobec siebie uczciwy, słuchaj krytyki, przyjmuj ją i wyciągaj wnioski. Szanuj czytelnika: nie publikuj tekstów z błędami, źle sformatowanych. Nim wyślesz gdzieś opowiadanie, poznaj zasady formatowania tekstu, odkryj różnice między półpauzą, a dywizem. Jednocześnie wierz w to co robisz i nieustannie się rozwijaj. A co najważniejsze: nie bój się, każdy kiedyś debiutował, każdy ma swoją własną drogę do sukcesu.
J: Dziękuję Tobie za wywiad.
S: Również dziękuję!
J: Do widzenia.
S: Miłego dnia!