"Opętany"
Gdy pierwszy raz rodzina Rodgierów
spostrzegła dom, wszystkich urzekło piękno domu oraz fakt, że
przeprowadzka dobrze zrobi rodzinie. Niestety, tylko szesnastoletni syn, Darian, nie podzielał ich entuzjazmu, gdyż musiał
zostawić szkołę, kolegów.
Z zewnątrz rezydencja wyglądała gorzej. Ze ścian
odchodził biały tynk, były zacieki. Okna, na szczęście całe, a dwie wieże po obu stronach doskonale dopełniały wizerunek
budynkowi. W środku wszystko było prawie w idealnym stanie, tylko w niektórych
miejscach odchodziła tapeta. Przez okna, zasłonięte gazetami, wpadały wąskie
strumyki światła. Rodzice poprosili dzieci
o wybranie pokoi. Dariana ciągnęło coś
do zachodniej wieży. Chociaż nie wiedział gdzie iść trafił bez większych
kłopotów. Wchodziło się do niej krętymi, drewnianymi schodami. Po każdym
stąpnięciu skrzypiały niemiłosiernie. Na samej górze znajdowały się drzwi.
Chłopak stanął przed nimi. Nacisnął delikatnie klamkę i zobaczył dużą komnatę.
Były w niej duże trzy okna. Po lewej stronie stało stare, zarwane łóżko. Po
prawej szafa. Koło drzwi do łazienki znajdowały się jeszcze jedne, które były
stare, z hebanowego drewna, z wyrytymi ornamentami winorośli. Nie zastanawiając
się dłużej Darian wszedł przez nie. Zalegała tam ciemność. Włączył światło... a
tam półki na ubrania. Oprócz tego, leżała także dziwna plansza z literkami i liczbami.
Nie widział co to, więc chciał dotknąć,
aż tu nagle do pokoju wpadła siostra.
Nie słyszał jej kroków,
podskoczył.
- Ale masz tu fajnie - odparła z
przekonaniem dziesięcioletnia błękitnooka brunetka.
- Wiem. A ty wybrałaś swój pokój? -
zapytał
- Tak, na drugim piętrze - odpowiedziała - A, tata
znowu robi jakąś naradę rodzinną.
Razem opuścili komnatę.
***
Narada nie trwała długo. Rodzeństwo
musiało powiedzieć, gdzie mają pokoje. Dowiedzieli się, iż wprowadzą się
dopiero, kiedy zakończą się sprawy remontowe. Do tego czasu będą mieszkali u
dziadków. Na szczęście, remont trwał
tylko dwa tygodnie. Sypialnie były odnowione z
resztą, jak cały dom.
Darian
jednak poczuł pewną zamianę, która
zaszła w całym domu. Czuł się obserwowany,
czuł wrogą aurę. Początkowo nie zwracał na to uwagi. Spytał nawet
siostrę i rodziców, lecz oni nic nie zaobserwowali. Postanowił się tym nie
przejmować, lecz pewnej nocy, dokładanie o trzeciej nad ranem, obudził go
dziwne głosy szurania, połączonego z syczeniem. Postanowił to sprawdzić. Wstał
i zaczął szukać źródła dźwięku. Dochodził on ze
szafy. Powoli otworzył drzwi, a tam
nic. Nagle, usłyszał kroki za sobą. Odwrócił się. Nie było tam nikogo. Wrócił
do łóżka, gdzie szybko zapadł w sen. Rano pierwsze promienie słońca obudziły
go. Ciągle pamiętał incydent z nocy. Wytłumaczył sobie, że był to koszmar i tak
ze spokojnym sercem poszedł na śniadanie.
-
Dzień dobry. - wszedł do kuchni i
przywitał się z rodziną.
- Dzień dobry. - odpowiedziała mama.
- Słyszałam w nocy kroki w twoim pokoju. Możesz mi to wytłumaczyć?
- Słucham? Nie chodziłem. -
zaszokowało go.
- Dobrze, może mi się coś przyśniło.
A tobie Alicjo jak minęła noc?
Rozmowa trwała, ale Darian błądził
myślami gdzieś indziej. Pomyślał, iż może to nie był sen.
***
Przez ostatnie dwa tygodnie nic
dziwnego się nie wydarzyło. Jednak, Darian nadal czuł przytłaczająca atmosferę.
Pewnej nocy, znowu o trzeciej, obudził go dziwny pomruk. Dobiegał on ze szafy !
Chłopak bardzo się bał. W pewnej chwili nastała przerażająca cisza. Cisza przed
burzą. Darian leżał przerażony w ciemności, gdy tu nagle drzwi szafy otwarły
się. Wyszedł z niej stary, przygarbiony staruch. Miał podarte ubrania, zamiast
stóp miał łapy zakończone pazurami. Podobnie jak ręce. Z pod łachman wyciekała
krew. Twarz przypominała spaloną, pomarszczoną skórę. Z ust wyłaziły czarne
kły, oczy natomiast były czerwone. Darian wiedział już, że ma do czynienia z
demonem. Niespodziewanie stwór ryknął, tak aż, że szyby popękały. Chłopak
przykrył się kołdrą. Demon ruszył w jego stronę. Darian słyszał jego kroki.
Potwór ryknął po raz kolejny. Zaczął rozdzierać swoimi pazurami narzutę. Chłopak krzyczał, wiedział, iż wysłannik
piekła chce go zabić. Nagle do pokoju wpadała przerażona mama. Wszystko
momentalnie ustało. Darian wychylił głowę z nad kołdry.
- Darian co się stało? - spytała
przerażona mama
- Nic, to chyba zły sen.
- Na pewno?
- Tak.
Od
nocnego incydentu zaczęły dziać się przerażające rzeczy. Demon co noc
przychodził do Dariana, który miał tego powoli dosyć. Pewnego ranka poszedł do
biblioteki. Wypożyczył książkę o demonach. Przeczytał, że najsmutniejszego
metodą do walki z demonami jest woda święcona oraz Biblia. Najdziwniejsze co zastanowiło
Darian to to, że potwór nękał tylko jego. Po wyjściu z biblioteki wybrał się do
kościoła. Wziął wody święconej i poszedł stoczyć samodzielną walkę demonem. Gdy
wszedł do domu nikogo nie było, lecz od razu poczuł negatywną energię.
Najszybciej jak mógł pobiegł do regału i zabrał Pismo Święte. Aż tu nagle...
przez pokój przeleciała lampa, w ostatniej chwili zdążył się uchylić. Poszukał
w Biblii odpowiedniego fragmentu. Pobiegł do swojego pokoju. Otworzył drzwi, a
tam szafa był otwarta. Coś w niej było. Nie widział, lecz czuł. Począł czytać
odpowiedni fragment i opryskiwać
Wodą Święconą.
W pokoju rozpętała się istna burza. Słońce
jakby zgasło. Nastał mrok. Każda rzecz w pokoju leciała w jego kierunku. W
ostatnim momencie odskoczył od lóżka, które próbowało go przygnieść. Ni z stąd
ni z zowąd demon pojawił się przed chłopakiem. Przeciągnął przez jego twarz
pazury, pozostawiając trzy pręgi, które krwawiły niemiłosiernie. Darian upadł
na podłogę, wypuszczając Biblię oraz Wodę.
- Chciałeś mnie pokonać nędzna kurwo.
Jestem silniejszy do ciebie - przemówił ochrypłym głosem demon - Pożałujesz
tego.
W tym monecie stwór wniknął w jego
ciało, przez usta.
***
Darian obudził się na podłodze, nic
nie pamiętając. Pokój był w totalnej rozsypce. Chłopak poczuł nieodzowną chęć
zabijania. Wewnętrzny głos przemówił : " Idź zabić swoją rodzinę. To na
pewno ukoi twoje pragnienie. To właśnie ona stoi na przeszkodzie". Na
samym początku nie chciał słuchać, ale pragnienie zwyciężyło. Spojrzał na
zegarek. Trzecia. Zszedł na dół od kuchni. Wziął tasak. Poszedł na górę do
sypialni rodziców. Stanął nad głową matki. Podniósł tasak. Zawahał się.
Przecież to ona go wychowała, kochała, pomyślał. Jednak głos powiedział :
" Zrób to !!! ". Opuścił tasak. Uderzył w krtań. Usłyszał pękanie
kości. Rąbał tak przez minutę. Cała szyja była rozwalona. Kanał oddechowy
wystawał. Posoka lała się strumieniami. Opętany, podszedł do ojca. Walnął trzy
razy w głowę, która rozpadła się na dwa kawałki. Mózg wyślizgiwał się przez
otwór razem z jakimś sokiem ustrojowym. Rodzice leżeli razem w objęciach
śmierci. Darian brnął do pokoju swojej niewinnej siostry. Tasak z krwią i
resztki mózgu odbijał światło latarni.
Wszedł po pokoju. Oświecił światło. Schował tasak za sobą.
- Siostra, wstawaj mam do ciebie
niespodziankę - zawołał.
- Co? - spytała zasapana siostra .
- Wstawaj, no dalej.
Wstała z szopą włosów. Kiedy całkiem
obudziła się. Zobaczyła swojego brata,
ale jakby nie jego. Miał poplamione ubrania krwią, a za sobą trzymał tasak.
Krzyknęła.
On jak zawodowy zabójca przeciął
powietrze tasakiem. Siostra stała przez chwilę
nieruchomo. Miał szeroko otwarte oczy i usta. Na szyi pojawiła się
krwisty obręcz . Po czym głowa spadła na podłogę. Młoda kobieta runęła za nią.
Posoka wypływała z kikuta. Wyglądało to jak krwawa fontanna. Chłopakowi
niespodziewanie czarna mgła zakryła oczy. Zemdlał.
***
Darian obudził się w swoim łóżku o
ósmej rano. Zauważył, że jego ubrania są brudne ... od krwi !!! Wstał. Poczuł
impuls, żeby zobaczyć pokój siostry. Poszedł. Otworzył drzwi, a tam... jego
siostra leży bez głowy w kałuży krwi. Z krzykiem pobiegł do sypialni rodziców. Oni
również leżą zabici we własnej posoce. Rozpłakał się. Nie wiedział co robić.
Wrócił do swojego pokoju. Zobaczył, iż koło lóżka znajdował się tasak cały we krwi. Zrozumiał. On to zrobił.
Wiedział nawet przez kogo działał.
- TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE SKURWYSYNIE. PIEPRZONY DEMON !!! - ryknął
Nie mógł dłużej znieść wyrzutów
sumienia. Nie chciał żyć bez swojej ukochanej rodziny. Zastanawiał jakby
wytłumaczył się przed policją, znajomymi.
Postanowił co zrobi. Przyniósł ze
schowka linę. W swoim pokoju na balce stropowej zawiesił ją. Podsunął taboret i
stanął na nim. Przez głowę przewiesił pętle. Przed tym powiedział ostatnie
słowa.
- Wygrałeś demonie. - odepchnął taboret.
Koniec
Jak wrażenia? Mam nadzieję, że mroczne... Ja lecę, dalej
celebrować. Tymczasem.
Miłej nocy,
Tom