Dla tych, którzy mnie doceniają i rozumieją
Pewnego dnia moja koleżanka, Julia, zaproponowała spotkanie. Zgodziłem się. Szybko wyszedłem z domu, kierując się prosto do niej. Otworzyła mi jak zawsze uśmiechnięta. Zaprosiła mnie do domu. Początkowo oglądaliśmy filmy oraz graliśmy w gry. Po godzinie relaksu zaproponowałem spacer, zgodziła się. Początkowo, nic do siebie nie mówiliśmy. Ni stąd ni z zowąd wypaliła:
- Czuję, że jesteś przygnębiony.
- Tak trochę. – odpowiedziałem.
- Dlaczego?
- Słyszałaś te plotki, no wiesz które. Ja i... - nie dokończyłem. Za dużo mnie to kosztowało. Głośno przełknąłem ślinę.
- Aaa, tak, plotki. Nie martw się, jutro zapomną. Chyba... że ty do niego coś czujesz?
- No wiesz, przestań. - oszukiwałem sam siebie. Kochałem go.
Przemierzaliśmy ulice przez dwie godziny. Rozmowa przeszła na tematy szkolne. Spotkanie nie przyniosło ukojenia.
***
Ranek. Obudziłem się niewyspany. Wstałem, ubrałem się. Nie mogłem nic zjeść, gdyż nie miałem ochoty, więc wyszedłem wcześniej do szkoły. W słuchawkach rozbrzmiewała piosenka Madonny „Ghosttown”. Czułem się źle. Lekcje minęły jak zwykle. Przerwy jednak najgorsze. Fantazjowałem o nim, na przykład: nasze ciała połaczone jednością. Każdy wchodził w drugiego. Nasienia spływały po twarzach. A zamykając oczy ciągle go widziałem. Nawet pobiłem się z kolegą dlatego, że powiedział, iż jestem pieprzonym pedałem. Prawie złamałem mu nos.
Zajęcia dobiegły końca. Nie chciałem wracać do domu, ponieważ tam czekały na mnie smutki, ale co miałem zrobić. Podczas nauki myślałem wyłącznie o Tomku. Nawet na tapetę telefonu ustawiłem zdjęcie ukochanego. Dobiłem się wtedy do końca. Została jedynie książka. Wyłącznie to zajmowało myśli. Godzina po godzinie, minuta po minucie. Nadeszła wyczekująca noc. Niestety, nie była wybawienie. Miałem koszmary; spadałem w czarną dziurę, gdzie na końcu czekał czarny stwór. Może dusza?
***
W szkole nasiliły się plotki, o tym, że chodzę z Tomkiem. Przerażające, ciągłe szepty. Można było zwariować, ale byłem silny. Dowiedziałem się od mojego zaufanego kolegi, iż jest on podobno heteroseksualny. Pomyślałem: „Dam sobie spokój”. I tak przez kilka tygodni nie myślałem o nim. „Dobra” passa skończyła się, gdy przyśnił mi się sen. Właśnie o Tomku! Zarzekłem. Zdobędę go, chociaż miałoby to trwać latami. Zacząłem się do niego coraz bardziej zbliżać, oczywiście przez przyjaciół. Nasze spojrzenia spotykały się coraz częściej na przerwach.
Parę miesięcy później...
Za długo zwlekałem z powiedzeniem prawdy. Postanowiłem, że w ten dzień mu to wyjawię.
Po zajęciach przyczaiłem się na ukochanego pod szkołą. Czekałem ponad godzinę, lecz niestety wyszedł z kolegami, musiałem poczekać, kiedy pójdą. Trwało to około piętnaście minut. Odeszli. Następnie podążałem za nim. W pewnej chwili nie wytrzymałem, zawołałem:
- Hej, poczekaj musimy pogadać. - odwrócił się.
Przez jego twarz przebiegło zdziwienie.
- Czego chcesz? - zapytał. - Kojarzę cię skądś.
- Ja ciebie również, nazywam się Tomek.
- A to przez ciebie mam taki wstyd, dzięki bardzo.
- Posłuchaj, muszę coś wyznać. - denerwowałem się, strach był we mnie. Pot ściekał po twarzy.
Po kilkunastu sekundach, wybuchnąłem:
- Człowieku, czy ty tego nie widzisz. Od ponad pół roku gapię się na ciebie, myślę... Zakochałem się w tobie!
-eeee... - nie wiedział co powiedzieć.
Odwróciłem się, nawet się nie oglądając, uciekłem. Zostawiając go samego.
Wpadłem do domu. Poszedłem od razu do pokoju. Nie miałem ochoty na jedzenie, a nawet na życie. Postanowiłem, że jutro nie pójdę do szkoły. Nie miałem sprawdzianu, kartkówki. Leżąc na łóżku, płacząc, usnąłem. Sen był przepiękny: on i ja przytuleni w namiętnym kwiecie rozkoszy.
Obudziłem się o drugiej w nocy. Wszedłem na portal społecznościowy. Jedna wiadomość od Tomasza: "Nic z tego nie rozumiem, spotkajmy się jutro o 19 wieczorem na mieście, koło placu zabaw, dobrze?". Odpisałem mu: "okej". Co miałem do stracenia?
Dzień w szkole minął zadziwiająco szybko, jakby czas nabrał dużego rozpędu. Za nim spostrzegłem była 4 godzina. Obrobiłem lekcje i przygotowałem się do wyjścia. Na spotkanie szedłem jak na ścięcie. Przyszedłem na umówione miejsce kwadrans przed czasem. Pierwszy raz wdzialiśmy się w cztery oczy. On mnie nawet nie znał. Co ja myślałem. Po minucie czekania, zobaczyłem go. Miał czarny t-shirt, który wyglądał zjawiskowo na jego ciele. Podszedł z gracją.
- Cześć, chciałeś pogadać o wczorajszej rozmowie? - zacząłem.
- Tak. - opowiedział.
- Posłuchaj, nie chciałem tego w ten sposób, wiem, wyszło to tak dziwnie, ale zrozum...
- Poczekaj - przerywał mi. - Zrozumiałem wyłącznie, tylko to, że jesteś we mnie zakochany, to znaczy... jesteś gejem?
- Szczerze mówiąc to tak. Nie chciałem tak na ciebie naskoczyć, nie gniewaj się.
- Dobra, nie mam urazy, lecz opowiedz od kiedy zacząłeś się podkochiwać? - spytał
Usiedliśmy na ławce i zacząłem opowiadać od tego jak go obserwowałem, aż do plotek. Prawda. Lubiłem je, ale to tylko denne słowa.
- I to wszystko... - odparłem.
- Posłuchaj, muszę to przemyśleć. Tu nie potrafię rozmawiać spokojnie. Może pójdziemy do mnie? Co ty na to?
- Możemy, mam czas - odpowiedziałem szczęśliwy.
Szedłem obok niego. Doszliśmy do jego jednorodzinnego domu na przedmieściach. Cudowny budynek, na dodatek jego pokój spowijała mroczna atmosfera. Taką jaką lubię.
- Teraz pogadamy na spokojnie - odparł.
- Dobrze - usiadłem na łóżku.
- Ja także skrywam tajemnicę. Niektórzy się tego domyślili, jednak nie są pewni. Jestem... gejem, podobnie jak ty. Bardzo mi się podobasz, nie mogłem tego ci wyjawić z obawy, że ty wygadasz i będę pośmiewiskiem dla całego gimnazjum - wyrzucił to.
Nastąpiła niezręczna chwila ciszy.
- Nie zrobiłbym czegoś tak okropnego - zapewniłem - I teraz również nie zrobię.
Podszedłem do niego. Nasze ciała i usta z każdą sekundą zbliżały się do siebie. W końcu ten moment nadszedł. Pierwszy pocałunek. Słodki. Kwintesencja miłości oraz rozkoszy. Po chwili już leżeliśmy wtuleni w siebie, ciesząc się każdą chwilą. Wybiła godzina 21. Musilem iść.
- Muszę lecieć, spotkamy się jutro w szkole.
- Mam taką małą prośbę, moglibyśmy na początek w czasie zajęć udawać przyjaciół. Dopiero po pewnym czasie, powiemy im o nas - poprosił.
- Dobrze. Ale znowu będą plotki.
- Z pewnością. Tym razem jednak prawdziwe - uśmiech wstąpił na nasze twarze.
- Więc o dzisiaj zaczęliśmy oficjalnie nasz związek.
- Tak.
Na pożegnanie złożyliśmy sobie namiętny pocałunek. Od owego wieczoru stałem się szczęśliwym człowiekiem. Zdobyłem wielką miłość. Moją. Na wieki.
***
Obecnie, czuję się dobrze z Tomkiem. Dwa tygodnie temu ogłosiliśmy w naszych klasach o tym, iż jesteśmy parą. Na samym początku było zdziwienie oraz nie akceptacja, ale teraz już się przyzwyczaili. W tym momencie siedzimy z Tomkiem przytuleni. Wokół trwa przerwa. A my jesteśmy w naszym świecie. Miłości i rozkoszy.
KONIEC